Poszłam na warsztaty. Zmajstrowałam na nich tonik i osobistą oliwkę antycellulitową. Czuję się z nimi emocjonalnie związana.
Uczestniczyłam w warsztatach prowadzonych przez Katarzynę Kochańską, osobę absolutnie zakreconą na punkcie aromaterapii. Obejrzałyśmy na niej wszystkie książki na ten temat wydane w powojennej Polsce. Szukałyśmy przepisów. Testowałyśmy olejki. Potem bawiłyśmy się jak dziewczynki w piaskownicy. Wystarczy przegotowana woda i trzy pachnące olejki i mam swój tonik (z ograniczoną datą ważności jak na produkt naturalny przystało). Normalnie nie używam toników, ale ten pachnie tak "po mojemu", że z przyjemnością sięgam po niego codziennie. Potem komponowałyśmy oliwki do ciała rozpuszczając w bazowym oleju migdałowym krople o działaniu antycellulitowym, wyszczuplającym i co tam kto chciał. Taką oliwkę wlewam też do kąpieli, gdy mam leniwy wieczór i nie chce mi się wmasowywać jej w skórę. Powiem tak. Składniki są tanie (cena olejków od 15- 50 zł, woda za darmo). Wrażenie - bezcenne.